Rozmowa z Maciejem Bielskim

Jeden z najbardziej cenionych, a także coraz bardziej popularnych szkoleniowców z zakresu treningu motorycznego w Polsce. Autor wielu artykułów w prasie branżowej, m.in. 'Men’s Health’, 'Women’s Health’, czy 'Body Challenge’. Założyciel Crossfit Trójmiasto. Prywatnie ojciec dwójki dzieci oraz amator dźwigania żelastwa. 

Po jednym z kolejnych szkoleń pod okiem Maćka udało się namówić go na krótką rozmowę. Zapraszam do lektury!

Live active: Powiedz mi, jak zaczęła się Twoja przygoda z aktywnością fizyczną?

Maciej Bielski: Wiesz co, to była taka kwestia, że jako dzieciak oglądałem całkiem sporo filmów akcji, gdzie wiadomo, jak to było z aktorami z tamtych lat: Schwarzenegger, Van Damme itd. Śmiejąc się, nie śmiejąc. Wybrałem sporty walki zamiast gry w piłkę nożną, inaczej niż reszta kolegów z podwórka. Podobało mi się to bardziej i ciągnęło mnie mocniej w tą stronę. Akurat fajna była sprawa pod tym względem, że każdy sport, sztuka walki uczy jakiegoś etosu, czyli jest w nich pewnego rodzaju element wychowania i budowania wartości moralnych.

Co Cię motywowało i inspirowało do trenowania?

– Przede wszystkim chęć samodoskonalenia. Jestem strasznie upartym człowiekiem.

Od dziecka?

–  Tak, już od dzieciaka to miałem. Nie wiem, czy jest to kwestia tego, że jestem młodszym bratem i zawsze musiałem kogoś gonić. Chciałem dorównać, pokazać, że nie jestem gorszy. Na pewno napędzała mnie ta wewnętrzna chęć samodoskonalenia. Nie lubiłem robić czegoś źle, ani słabo.

Jest jedna dyscyplina, z której się wywodzisz?

– Można tak to nazwać. Zaczynałem od karate, później miałem epizod z muay thai i capoeirą. Po drobnym incydencie, gdzie okazało się, że mam problemy z oczami, musiałem przerzucić się na sporty chwytane, więc zacząłem trenować judo oraz brazylijskie ju-juitsu. Można powiedzieć, że robiłem mma, nie robiąc mma.

Kiedy postanowiłeś zostać trenerem?

– To był właśnie etap, kiedy studiowałem i trenowałem judo. Miałem trochę spinkę z moim trenerem, gdyż nie zgadzałem się co do metod jakie stosował w zakresie treningu motorycznego, mimo że człowiek ten jest profesorem fizjologii. Bazował jednak na utartych schematach, a ja stwierdziłem, że trzeba pójść z duchem czasu, czerpać z tego co jest dostępne z racji możliwości korzystania z Internetu. Zdałem sobie także sprawę, że nie będę światowej klasy zawodnikiem, więc zostanę najlepszym możliwie trenerem, aby pomagać innym realizować swój potencjał.

Sądzisz, że doszedłeś już do takiego poziomu, gdzie możesz powiedzieć o sobie: jestem naprawdę dobrym trenerem? Myślisz jeszcze o rozwijaniu się?

– Cały czas trzeba się w tym uczyć. Tutaj można przytoczyć analogię z papierem toaletowym, że nawet on wie, że trzeba stale się rozwijać. To jest jedna sprawa. Druga kwestia to należy brać pod uwagę, iż pracuję w dziedzinie, która ciągle ewoluuje, ponieważ podwaliny są już położone i są one stałe, ale nie zmienia to faktu, że non-stop uczymy się czegoś nowego. Wobec czego stanie w miejscu grozi tym, że wypada się z obiegu i prawi się archaizmy. Co nie oznacza, że są osoby – geniusze, którzy tworzą własne systemy, które okazują się być w pewien sposób uniwersalne.

Skąd może czerpać inspirację laik? Powiedzmy osoba, która x lat siedziała na kanapie. Nikt nigdy nie wszczepił jej pierwiastka sportowego, ale obudziła się w wieku 35-40 lat i stwierdziła, że musi coś zmienić, bo zaczyna już sapać po wejściu na pierwsze piętro…

– Jak dla mnie najważniejszym aspektem jeśli chodzi o aktywność fizyczną jest komponent prozdrowotny. Dobra, przykładowo, masz te 35-40 lat, jesteś w tak zwanym 'średnim wieku’, ale masz drugie tyle przed sobą! I teraz pytania: co pokaże moim dzieciom? Co mogę dać innym od siebie? Na ile będę dbał o siebie, tak samo będę później samodzielny oraz samowystarczalny w późniejszych latach. Jest prosta fizjologiczna zależność, która mówi o tym, że trenujący sześćdziesięciolatek ma tyle samo możliwości i wydolności, co nietrenujący trzydziestolatek. I to jest dla mnie najprostszy przykład, który mówi o tym, że powinniśmy dbać o element kultury fizycznej, jako nieodzowną część higieny zdrowego trybu życia.

Jedziemy dalej z naszym przykładem: typowy laik. Podjął decyzję, że chce coś ze sobą zrobić. Rozpoczyna poszukiwanie dobrego trenera. Czym według Ciebie powinien się kierować dokonując wyboru?

– Przede wszystkim bezpieczeństwem i brakiem chęci zaimponowania ze strony trenera. Z jednej strony musi być to (zabrzmi trochę wulgarnie) motywacja na zasadzie 'kanapki z gównem’. Czyli mamy schemat: komplement – zjebka – komplement. Jeśli ktoś robi coś źle to mówimy mu o tym co zrobił poprawnie, następnie wytykamy największy błąd i utwierdzamy jeszcze w tym co robił dobrze. Druga kwestia, trener musi przede wszystkim chcieć tę osobę całościowo zbadać. To znaczy zrobić jej chociażby najprostszą baterię testów, żeby określić to nad czym trzeba pracować, czyli zrobić jakąś analizę potrzeb, a także zadbać o to, żeby było to zrobione na poziomie możliwości trenującego oraz zgodnie z  prawidłami sztuki, tj. bez przeciążania, żeby ta osoba była w stanie zregenerować się po takim treningu.

Zmienimy lekko temat. Jak podchodzisz do promocji w social mediach? Nie uważasz, że jest tego trochę za dużo? Trenerów personalnych, napompowanych gości, lasek z wielkim pośladem itp.? 

– Jest tego zdecydowanie za dużo, ale na razie od tego nie uciekniemy. Prawda jest taka, że oliwa zawsze sprawiedliwa i na górę wypływa, więc te osoby, które robią coś dobrze będą przede wszystkim niesione na fali, powiedzmy swoich wiernych fanów, jeśli można ich tak nazwać lub po prostu tych co ich obserwują, którzy czerpią z tego, co oni dają od siebie. Te osoby, które promują tylko i wyłącznie siebie, jako rzekomi eksperci, znawcy, a tak naprawdę nie mają żadnego dorobku pod tym względem są łatwe do prześwietlenia. Wystarczy dowiedzieć się co robiły rok, dwa, trzy lata temu. Osobiście siedzę w tym już prawie 10 lat, można powiedzieć, że uczę się 15. Na pewno pracuję zawodowo około 10, więc uważam, że jest to całkiem sporo czasu patrząc na to, że mam lat 30. To jest 1/3 mojego życia., a osoby, które 2 lata temu stwierdziły, że zostaną 'tym i tym’ z racji na to, że jest to modne i można na tym zarobić, no to niekoniecznie robią to z powołania, tylko z racji na to, że jest dostęp, duży popyt i co za tym idzie – otwarty rynek.

Lubisz podróże?

– Lubię.

Polska, zagranica?

– Powiem szczerze, że nie byłem w wielu miejscach za granicą. Marzy mi się Japonia, Brazylia. Na pewno wybiorę się do Stanów Zjednoczonych, ale to bardziej w celach edukacyjnych. Lubię podróże, aczkolwiek nie miałem za bardzo czasu, ani możliwości. Dopiero teraz mam możliwości, ale nie mam czasu, więc trzeba to zmienić.

Jakie pasje poza sportem?

– Gotowanie, rysowanie, muzyka.

Dzięki!

– Cała przyjemność po mojej stronie.

 

 

Od redakcji: Bardzo gorąco polecam śledzenie strony Maćka na Facebooku -> link. Znajdziecie tam wiele pozycji o wysokim poziomie merytorycznym. Coś dla zaawansowanych, jak i amatorów trenowania.

Chcących poszerzyć swoją wiedzę z zakresu treningu zachęcam do wybrania się na szkolenia – byłem, więc wiem co mówię ;). Osobiście wyciągnąłem z nich naprawdę sporo, ale żeby się nie rozpisywać, najbardziej w głowie zostało mi powiedzenie: 'Less means more’ (mniej znaczy więcej), którego Maciek używał na szkoleniu z treningu przygotowania motorycznego. Naprawdę nie potrzeba wiele, aby osiągnąć sprawność! Tylko trzeba robić to z głową :). 

Stay strong!

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *