Niemiecka część Parku Narodowego Czeskiej Szwajcarii wydaje się być nieco mniej popularna. Nazywana Saksonią Szwajcarską lub Szwajcarią Saksońską od jakiegoś czasu także przyciąga rzesze turystów. Okazuje się być jednak strzałem w dziesiątkę na kilkugodzinny wypad (choć wersja dla leniwych także się znajdzie).
Jak dojechać?
Całkiem prosto, choć nie tak krótko :). Zakładając, iż dzień wcześniej zwiedzaliśmy czeską stronę parku podróż zajmie nam około godziny. Na nawigacji wystarczy ustawić: „Hotelparkplatz Berghotel Bastei” i zaparkujemy w miejscu, z którego niespiesznym krokiem w 15 minut ujrzymy najciekawszą atrakcję tego miejsca, czyli most Bastei. To jest ta wersja dla leniwych. Z racji, że nie polecam lenistwa wybierzmy się ciekawszym szlakiem.
Punkty widokowe
Zaraz po wyjściu z parkingu odszukujemy niebieski szlak, skręcamy w lewo i zanurzamy się w leśną ścieżkę. Dosłownie po kilku minutach mamy okazję na podziwianie pierwszych widoków.
Idąc dalej zanurzamy się w przepiękny wąwóz, który tworzą skalne ścianki gęsto porośnięte mchem. Osobiście krajobraz przypominał mi ten z Władcy Pierścieni, czy innych filmów typu fantasy, gdzie bohaterowie odbywali wędrówkę w pięknych okolicznościach natury.
Maszerując wąskimi dróżkami nie warto się spieszyć. A nawet sugerowałbym wolniutki spacer z krótkimi przerwami na obejrzenie się dookoła. Unosząc wzrok, co chwila łapie podziw dla tego miejsca. Napotkamy wiele schodów (głównie w dół – nie polecam tędy wracać), więc w razie opadów – zachować ostrożność. Po około 45 minutach wychodzimy na rozdroże. Kierujemy się w prawo, w stronę Amselsee – malutkiego, ale jakże urokliwego jeziora.
Przyjemne spacerki za nami. Czas się lekko zmęczyć i podreptać pod górę.
Prom na Łabie i most Bastei
Idąc dalej prosto brukową drogą dojdziemy w krótkim czasie do miejscowości wypoczynkowej – Rathen. Jednak nas interesują większe atrakcje, wobec czego obieramy kurs pod górkę przez las. W razie zakłopotania, którą ścieżką się udać na rozwidleniu znajduje się informacja turystyczna, a obsługa posługuje się językiem angielskim.
Około 20 minut wspinania i szybko zapominamy o przepoconych ciuchach. Pierwszy punkt widokowy raczy nas widokiem na Łabę oraz pływające po niej promy i kajaki.
Idąc kilka minut schodkami wśród skały docieramy do głównego punktu wędrówki.
Most Bastei
Na weekend majowy miejsce trochę zatłoczone, jednak bez problemu można zrobić sobie zdjęcia, a także podziwiać otaczający pejzaż skalny.
I tak dwugodzinna wycieczka dobiega końca. Nie sposób się nudzić choćby minutę. Przyroda zaskakuje na każdym korku. Podobnie jak po czeskiej stronie parku szlaki są ogólnodostępne dla wprawionych piechurów, jak i amatorów. Doskonale świadczy o tym chociażby ilość ludzi z dziećmi.
Wybierając się jedynie na jeden dzień do Czech można wiele stracić. Warto znaleźć nocleg i drugiego dnia zawędrować do niemieckiego odpowiednika. Polecam!